Najlepsze wyniki

Najlepsze wyniki

wtorek, 26 lipca 2011

Trzy grupy inwestorów długoterminowych

W Polsce funkcjonuje przedziwny mit, że inwestor długoterminowy to taki, który nie zdążył szybko sprzedać akcji. Pewnie coś w tym jest i każdemu z nas zdarzyło się "zacząć" wierzyć w fundamenty spółki dobranej metodami technicznymi. Tymczasem rzecz wygląda nieco inaczej. Chociaż nie ma jednej obowiązującej definicji inwestowania długoterminowego (jest wiele szkół inwestowania w fundamenty, często całkowicie się różniących od siebie), to z grubsza można podzielić fundamentalistów na trzy grupy:

1. The Value Trader (podaję nazwy angielskie, bo szczerze mówiąc nie znam odpowiedników polskich). Ten inwestor poszukuje niedowartościowanych akcji i trzyma je aż rynek nie zacznie ich wyceniać zgodnie z ich rzeczywistą wartością. Wraz z powrotem rynku do rozsądku, inwestor sprzedaje akcje i powtarza proces.

Value Trader nie planuje kupować spółki na całe życie.

Klasycznym przykładem inwestora z tej grupy może być John Neff.

2. The Value Investor - podobnie, jak Value Trader również poszukuje aktywów których cenę uważa za zaniżoną, jednakże w odróżnieniu od poprzedniego nie zamierza pozbywać się papierów, kiedy ich cena pójdzie do góry. Klasyczny Value Investor koncentruje się na możliwych do uzyskania przepływach pieniężnych, jakie może wygenerować bez sprzedaży akcji (dywidendy, prawa poboru itp).

Podobnie, jak u poprzedniego, kluczowym elementem jest cena - im taniej kupimy dane aktywa, tym wyższa będzie stopa zwrotu z przyszłych przepływów powiązanych z tym aktywami.

Oczywiście strategia "kup i trzymaj" namiętnie promowana przez fundusze, które w zasadzie lepiej lub gorzej powielają indeksy (np Wig20) lub ETFy, nie jest zbyt dobrym pomysłem. Znacznie lepsze rezultaty osiągane są poprzez dobór fantastycznych spółek po fantastycznych cenach. Np KGHM kupowany (wcale nie najtaniej) po 30PLN wygenerowałby posiadaczowi przepływy na akcję na poziomie 11.68 (38.93%), 3.00 (10%), 14.90 (49.6%) zamiast odpowiednio 6.25%, 1.6% i 7.97% liczonego na ex dividend day.

Najbardziej znanym przedstawicielem tej grupy jest Warren Buffett

3. The Derivative Value Investor
. W gruncie rzeczy ta grupa inwestorów dalej poszukuje fantastycznych spółek, z tą różnicą, że nie jest zainteresowana fantastyczną ceną. Może źle to ująłem - fantastyczna cena ciągle jest dobrze widziana, nie jest jednak krytycznym elementem. Bardziej liczą się przyszłe przepływy i dobra kondycja spółki niż fantastyczna cena. Do podwyższania stopy zwrotu wykorzystuje się opcje (możliwości jest multum - od generowania dodatkowej dywidendy, dividend boosta [o tym następnym razem], aż do genialnych korzyści podatkowych). Spotkałem się z podejściem, które mówi, że DVI obniża cenę instrumentu bazowego poprzez wykorzystanie opcji, co jest błędem. Można przyjąć, że jeżeli pierwszy przepływ otrzymujemy praktycznie zaraz po nabyciu akcji, zmniejszy on cenę nabycia tych papierów, kolejne jednak powinny być traktowane jak dodatkowa dywidenda (opisywany przeze mnie przykład Vodafone powinien tak właśnie być potraktowany).

Ostrożne i konserwatywne wykorzystanie opcji pozwala na podniesienie stopy zwrotu z inwestycji, niezależnie od tego, jak nasze akcje są wyceniane przez rynek.

Fajnym określeniem tej strategii jest Buy, Hold and Cheat.

W związku z nowymi możliwościami, jakie otrzymałem do ręki po zmianie maklera na KBC (prawie rozsądne prowizje na rynki zagraniczne) i przebudowie "amerykańskiej" części portfela będę chciał pokazać, jak skuteczne i fajne jest inwestowanie na sposób opisany w 3 punkcie. Poza tym nie piszę tu o jakichś bajkach i wróżeniu dzisiaj o tym, jak powinienem się zachować rok temu. Każdy zainteresowany tym, jak wdrażałem w życie rzeczy o których obecnie piszę może przejrzeć posty z dwóch pierwszych miesięcy mojego blogowania (końcówka 2009 - eur/ron - typowa inwestycja w przepływy, dywidendowe kghm, tpsa, Asseco PL i SK). Oczywiście popełniałem też błędy (a kto mówi, że fundamentaliści takowych nie robią?) - w tym sławetne stwierdzenie, że nie widzę podstaw dla wzrostu kursu KGHMu powyżej 90-95 PLN i sprzedaż 2/3 posiadanych akcji tej spółki (zgodnie z podziałem portfela na spekulacje, wartość/wzrost i płatności/dywidendy - została tylko część dywidendowa) :) Jeżeli ktoś jest zainteresowany, to zapraszam do tego posta i komentarzy pod nim.

4 komentarze:

  1. Bartku, jak Twój portfel sobie radzi przy obecnej koniunkturze?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zależy która część :)

    Generalnie lipiec zakończy się w okolicach +2% w tym: mam stratę na akcjach polskich (głównie winnym jest MOMO), amerykańskie do przodu i forex leciutko do przodu (frank 3x wybił mi stopa, chociaż raz w zysku i raz zgarnął TP). Duża część akcji polskich została od początku roku wymieniona na obligacje, dzięki czemu dobrze sobie radzi w obecnej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki wymianie na obligi portfel sobie dobrze radzi, nie akcje polskie, bo te mają lekki kryzys :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak, ja właśnie te polskie akcje mam choć nie stanowią teraz tak dużego udziału w całkowitym kapitale jak jeszcze rok temu.

    OdpowiedzUsuń