Najlepsze wyniki

Najlepsze wyniki

czwartek, 26 kwietnia 2012

Pospekulujmy: BOŚ

19 kwietnia b.r. upłynął termin składania zapisów na akcje serii P BOŚ Banku - jednego z najmniejszych i chyba najbardziej zapomnianego z banków na warszawskim parkiecie. Zapomnienie nie dziwi zanadto szczególnie, że bank nie popisuje się wynikami:

- P/E: 12.7
- P/BV: 0.7
- wskaźnik kredytów zagrożonych 4.8% (+23% r/r) vs 3.0% w takim Getin Noblu

Historycznie kurs zachowywał się słabo na tle innych banków:
BOS VS PKO PEO BHW BSK
BOS vs WIG banki

A dodajmy do tego jeszcze wypłacaną przez inne banki dywidendę (BOŚ się w takie rzeczy nie bawi) i otrzymamy obraz kompletnej nędzy i rozpaczy. Co mnie w takim razie skusiło do złożenia zapisu?

Po pierwsze działania stabilizacyjne - które mogą być prowadzone do 30 dni od debiutu praw na GPW i do 15% liczby emitowanych akcji. Dotychczas takie działania powodowały, że inwestycję można było zakończyć w miarę bezpiecznie w okresie kiedy były one przeprowadzane.

Po drugie cena - rzadko się zdarza, żeby w przypadku nowej emisji z niższą ceną niż rynkowa, kurs na giełdzie nie reagował. Tymczasem ogłoszono maksymalną cenę emisji na poziomie 45 PLN, a kurs na GPW uparcie pozostawał na poziomie 47-48 PLN. Co więcej nawet po ogłoszeniu redukcji ceny emisji do 35 PLN, cena rynkowa wciąż jest powyżej 45 PLN. A mówimy tu o znaczącym pakiecie akcji, bo nowa emisja stanowi ok 28% akcji spółki (liczonej już po podwyższeniu kapitału).

Ciekawy jestem, jak się zachowa kurs BOSia na debiucie (4 maja b.r.). Oczywiście sporym czynnikiem ryzyka przy wychodzeniu z tej spekulacji jest bardzo niska płynność na spółce, która jest na poziomie kilkunastu/ kilkudziesięciu tysięcy złotych dziennie.

Za zwrócenie mojej uwagi na BOSia i wymianę przemyśleń dziękuję zaprzyjaźnionemu blogerowi Zdzichowi (a jak stracę, to się policzymy na Wall Street :P )

Ostateczne warunki emisji:
Cena emisyjna: 35 PLN
Redukcja: 20.50%
Debiut: 4.V.2012

czwartek, 12 kwietnia 2012

Szwajcarskiego frankorado ciąg dalszy

Odkąd pierwszy raz kochany SNB postanowił przyjść na rynek i porozdawać cukierki minęło już siedem miesięcy. Od tego czasu pierwotna strategia, którą opisywałem tutaj uległa drobnym modyfikacjom. I tak zamiast sprzedawać puty i wygrywać longi, pozostałem przy longach, natomiast sprzedaję sobie binarki (zaciskając zęby ze względu na konieczność utylizacji platformy XTB).

Obecnie znowu jesteśmy w ciekawym momencie, a sami Szwajcarzy zdają się igrać z rynkiem. Otóż 5 kwietnia SNB dopuścił do pierwszego testu poziomu parytetu (1.2), a kurs EURCHF zjechał do 1.1998, poczym onieśmielony własną śmiałością wycofał się i zakończył dzień na poziomie 1.2018


Od września ub. r. sytuacja na euro franku zmieniła się dość mocno. Warunki makro nadal sprzyjają interwencji SNB na rynku ale niepokój po niedawnym braku interwencji pozostaje. Mimo wszystko uważam, że ciągle można zabawiać się w longinki przy poziomie 1.2000 i opcje (ale już nie sprzedaż putów). Obecnie czaję się na 100 punktowego longa od 1.2007, plus do tego zabawiam się w zbieranie po 10-20 pipsów z poziomu 1.2012. Z opcjami jestem już ostrożniejszy i obecnie putów nie planuję. Natomiast binarki na parę tygodni wciąż są jak najbardziej ok, jednak w ilościach znacząco mniejszych niż do tej pory.


Disclousure: long EUR/CHF