Najlepsze wyniki

Najlepsze wyniki

czwartek, 25 lipca 2013

Świat który ...

No właśnie, co z tym światem? Zdurniał, zwariował, a może po prostu się zmienił? Ale zacznijmy od początku.

Hmm doszło do tego, że na inwestowaniu spędzam czas wolny, a w pozostałym zajmuję się odpoczywaniem :) No ale cóż ile można odpoczywać? Raz na kilka tygodni warto rzucić okiem na to co się dzieje w portfelu, a że nie dzieje się zbyt dużo, zatem warto poświęcić kilka chwil na udoskonalenie funkcjonalności narzędzi z których korzystamy. Od kiedy dwa lata temu "przyznałem" się, że inwestuję na rynku amerykańskim, a następnie wstydliwie ujawniłem, że nawet portfele fundamentalne wymagają od czasu do czasu przebudowy, a co gorsza, ośmieliłem się powiązać analizę fundamentalną z instrumentami pochodnymi, narzekam na brak odpowiednich narzędzi do monitorowania stopy zwrotu z portfela. Cóż, to że stworzenie narzędzia do zarządzania złożonym portfelem inwestycyjnym (mój opiera się na walucie, akcjach i opcjach) jest trudne, to zrozumiałem na własnej skórze budując takowe własnymi łapkami. Zatem korzystając ze względnego (jak dla mnie) spokoju na rynku dorzuciłem, do mozolnie tworzonego narzędzia, automat monitorujący dywidendy (ech life ain't easy) i ze zdziwieniem odkryłem, że mój portfel, składający się w większości z mega capów z amerykańskiego rynku, daje wyższą stopę dywidendy niż oferują dobre lokaty w Polsce.

Najlepsza lokata na 6m, jaką udało mi się znaleźć oferuje 4% rocznie (banki, słodkie banki - ryzyko podejmuję na akcjach dlatego SKOKi i podobne pozostawiam w spokoju dopóki nie wejdą do rozsądnego systemu zabezpieczeń), podczas gdy mój portfel płaci 4.35% w stosunku do kosztu nabycia. I to po dwóch latach! Z "płatników", o których wspominałem na blogu:
  • VOD płaci o 22.6% więcej (+7.1%, +7.0%, +7.0%)
  • MSFT zaszalał i zwiększył dywidendę o 43.75% (+25% i +15%), a w listopadzie czeka nas kolejna podwyżka o dobre 15%, co powinno podciągnąć dywidendę o 65% wyżej niż w dniu zakupu. Żeby było śmieszniej spółka wciąż wypłaca zaledwie 31% swojego zysku
  • Pozostali "płatnicy" podwyższali wypłaty od skromnego 5.26% r/r do wesołych 28.6% r/r
O tym, że dywidenda jest ważna świadczą również stopy zwrotu na akcjach - MSFT przed ogłoszeniem wyników za ostatni kwartał był wyżej o ... 45.23%  (wobec podwyżki dywidendy o 43.75%) w stosunku do ceny nabycia (obecnie nieco mniej bo rynek się niepotrzebnie podjarał migracją na konsolach). Vodafone rósł troszkę wolniej (ok 6% wyżej niż w dniu zakupu) ze względu na kłopoty w Europie i zabawy w kotka i myszkę z indyjskim rządem.

Jednocześnie warto zauważyć, że rynek amerykański jest dużo bardziej przewidywalny niż nasz (o ile nie kupujemy jakiegoś cudu). Jeszcze raz odsyłam do artykułu dot. Vodafonu: klik. Pod koniec posta zamieściłem swoje oczekiwania wobec spółki. Dla leniwych przypominam:
  1. wzrost wartości akcji r/r między 1, a 3% (dokładnie 3% r/r)
  2. wzrost wysokości dywidendy od 4 do 8% (faktycznie wzrost wyniósł po 7% rocznie)
  3. dochód z opcji w przedziale 4-10% - w pierwszym roku ok 1.5$/akcję (5.3%), w kolejnych ok 1.2$/akcję (4.3%)
Inna sprawa, że we wspomnianej tabelce jest prawdziwie idiotyczna pomyłka, ale to pozostawiam dociekliwym - stawiam piwo temu, kto pierwszy zorientuje się o co chodzi i napisze w komentarzach :)

Wracając do tematu - udało mi się dokładnie przewidzieć, gdzie będzie kurs spółki po tych kilku latach aczkolwiek nie jest to wielkim osiągnięciem. Tamten rynek jest znacznie bardziej efektywny niż nasz (poza najgorętszymi akcjami, dlatego ja preferuję, jak wieje nudą), a dywidenda ma znaczenie. I im szybciej zaczniemy budować dywidendową twierdzę, tym lepiej. Dobrze wybrane akcje spółek dywidendowych wciąż są tanie, a po kilku latach akumulacji osiągniemy stopy wyższe niż na lokatach/obligacjach, aby w końcu z samych dywidend osiągać zyski w jakie mierzymy przy kontraktach.

Co do opcji - niestety spieszmy się kochać KBC, tak szybko odchodzi...

20 komentarzy:

  1. Stopa dywidendy wygląda nieźle rozumiem że w przypadku sp500 to jest ok 2%? Ale mam pytanie czy te podwyżki nie mają związku z mocno umacniającym się dolarem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Stopa dywidendy jest liczona do kosztu nabycia spółki wyrażonego w dolarze. Także kurs USD/PLN nie ma na nią wpływu. Gdybym liczył stopę w PLN, to byłoby sporo więcej.

    Kiedy kupowałem Microsoft (końcówka sierpnia 2011), to dolar kosztował ok 2.85 PLN, a jedna akcja MSFT kosztowała mnie ok 69 PLN. Dzisiaj dywidenda na akcję wynosi 92c (4x23c), co przy kursie USD/PLN na poziomie 3.18 daje 2.93 PLN. Zatem stopa w PLN do kosztu w PLN wynosi 4.24% podczas gdy stopa w USD do kosztu w USD wynosi 3.82%

    A więc, gdybym liczył podwyżkę dywidendy z uwzględnieniem kursu walutowego, to od MSFT miałbym więcej o 60.6% zamiast "skromnych" 43.75% :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę Ci Bartku z tym lazy-podejściem :)

    Mnie to ciągnie do zbierania informacji o spółkach, gospodarce i nawet jak mam już ustabilizowany portfel z którym mogę 'jechać' do końca roku to sporo siedzę w PAPie, raportach i innych infach co gdzie i jak się dzieje a mój czas wolny to teraz w duzej mierze inwestowanie. Chyba się od tego uzależniłem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bartku czyżby z tą pomyłką chodziło o to, że zsumowałeś wzrost wartości akcji ze wzrostem dywidendy i wzrostem przychodu z opcji. A wzrost wysokości dywidendy np. o 5% nie sprawi że stopa zwrotu wzrośnie o 5%

    OdpowiedzUsuń
  5. @Greg,

    dokładnie tak. Aczkolwiek nie zaburzyło to wyniku, bo dywidenda wyniosła odpowiednio 5.36%, 5.73% i 6.13% w 2011, 2012 i 2013 roku. Tym niemniej była to straszliwa głupota.

    Jeżeli jesteś ze śląskiego, to możemy się umówić na obiecanego browara gdzieś w Katowicach. W Wawie będę pewnie w okolicach października/listopada, a jak i to nie ten region, to może na najbliższym Profesjonalnym? Mam nadzieję, że nie wybierzesz takiego trunku po którym będę potrzebował wielu lat podwyżek od MSFT żeby wyjść na zero :)

    @Zdzichu,

    oj tam leniwego podejścia. Od kiedy ogłosiłem rekonstrukcję i przeszedłem do KBC skuszony opcjami, to do powiedzmy czerwca b.r. budowałem nowy portfel. No ale nie po to przecież, żeby teraz nad tym siedzieć i się modlić :) Obecnie planuję tylko szybki rzut oka parę razy w tygodniu w celu oceny, czy coś się dziwnego nie dzieje oraz cztery razy w roku pogłębione oceny sprawozdań.

    Jest coś w tym uzależnieniu - ponoć giełda zaczyna być nowym hobby klasy średniej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bartku, czy oprócz "naturalnego" hedgingu w postaci (dotychczas) ujemnej korelacji kursu USDPLN i koniunktury na giełdach w USA, stosujesz jeszcze jakieś metody zabezpieczania swojego portfela (stop-lossy, strategie opcyjne, odwrócone ETF-y, etc.)?

    Ostatnio intensywnie przekopuję sieć w poszukiwaniu informacji na ten temat, ale większości z tych metod niestety nie da się zastosować w naszych warunkach (chociażby wspomniane inverse ETF-y czy opcje na indeks VIX). Jestem ciekaw jakie narzędzia wykorzystujesz do zabezpieczenia swojego dolarowego portfela i jakie metody doradzałbyś inwestorom inwestującym wyłącznie na GPW. Pozdrawiam, Zbigi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To może pan napisze odpowiednie narzędzia do zarządzania portfelem i zarobi na tym sporo kasy? Sporo biznesów się wzięło właśnie z tego, że ktoś nie mógł czegoś znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Adam Staniecki

    To bardzo dobry pomysł, który nawet kiedyś rozważałem. Niestety na przeszkodzie stanęły dwie kwestie - pochodne na rynku amerykańskim to w Polsce temat super niszowy, a z kolei w USA musiałbym włożyć olbrzymią ilość wysiłku w zapoznanie się z ich systemem podatkowym. Ponieważ, podczas gdy my mamy zaledwie jeden płaski podatek, to amerykanie "cieszą" się kilku jak nie kilkunastoma (progi i warianty) plus mają ze cztery wersje kont emerytalnych. A na dodatek wielu brokerów udostępnia dość sensowne narzędzia swoim klientom za darmo, także coś bardziej wyrafinowanego byłoby po raz kolejny tematem niszowym. Samo zapewnienie wsparcia mogłoby się okazać droższe niż możliwe do osiągnięcia przychody :)

    @Zbigi

    Pytanie o mój hedging i SL to temat na ze trzy, cztery wpisy :) Nawet myślę sobie, że z jeden taki wrzucę przed sierpniowym wyjazdem. Ale odpowiedź skrótowa będzie taka - owszem stosuję dodatkowy system zarządzania ryzykiem walutowym, co do pewnego stopnia przypomina strategię stelaża na całym portfelu tyle tylko, że ja te opcje wystawiam celowo z nadzieją na realizację straty przynajmniej na jednej nodze. Wszystko przez to, że podchodzę portfelowo a nie rozpatruję wyniku na pojedynczej transakcji :) Następny wpis będzie o tym.

    Natomiast SL stosuję jakościowe a nie cenowe - tzn, że zamykam pozycję wtedy, gdy spółka pokazuje słabe wyniki, które mogą się przełożyć na spadek lub cięcie dywidendy. Generalnie nagła eliminacja bądź zmniejszenie dywidendy to pewne zamknięcie pozycji. Chyba, że spółka sensownie umotywuje taką decyzję sporo przed faktem (np solidną inwestycją, czy formą MBO jak to się dzisiaj stało przy ATVI) Oczywiście przez to potencjalna strata na danej spółce może być dosyć wysoka (powiedzmy że do 35-40%) ale posiadam takowych między 10, a 15 co oznacza, że dla całego portfela taka strata oznacza mniej więcej 2.7-4% więc dość klasycznie.

    Aaa i jeszcze ten nasz nieszczęsny rynek :)Hmm, generalnie jestem przeciwnikiem zajmowania pozycji long i short na tym samym instrumencie, ale parę metod się znajdzie. Z tym, że jedna uwaga - inverse ETFy mają jedną śmieszną cechę o której dużo osób nie wie. One naśladują zmianę bazy (z przeciwnym znakiem oczywiście) ale tylko dzienną, nie roczną itp. Więc w dłuższym terminie będzie rozjazd między roczną stopą zwrotu ETFa i bazy - dla przykładu SP500 vs Short ETF http://tinyurl.com/pbnnxf7
    No ale tak jeżeli chcesz szorcić indeks to jest do dyspozycji Quercus short, oczywiście futuresy opcje no i mini wig. Także tutaj wszystko zależy od horyzontu. Imo futuresy są słabo przydatne tym bardziej, że trzeba pamiętać o contango i bacwardation. Najlepszym rozwiązaniem jest kupić opcję na spadki ale tutaj pewnym problemem może być niedopasowanie wolumenu (opcja to 10 razy indeks). Także najsensowniejsze rozwiązanie na długą metę to właśnie miniwig20 (mnożnik, jak przy zwykłym ETFie x0.1) tylko należy pamiętać o tym, że zamykanie longinków odbywa się poprzez przymusowe umarzanie szortów (losowanie kontraktów do zamknięcia).

    Uff i w ten sposób napisałem kolejnego posta :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaa no i bym zapomniał - są jeszcze certy Reiffeisena i turbo od ING. Sam nie korzystałem ale przypomniało mi się, że mi coś takiego na maila podesłali http://www.ingturbo.pl/produkty/all/WIG-20/Short/Indeksy/-/-?sort=underlying&sortdirection=asc

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszelkie wpisy na temat hedgingu będą, przynajmniej z mojej strony, jak najbardziej pożądane :) Czekam zatem na kolejny wpis dotyczący tej tematyki.

    Jeżeli o mnie chodzi, to do zabezpieczania poszczególnych pozycji stosowałem do tej pory jedynie trailing stopy na docelowym poziomie 25%, co przy ok. 8% zaangażowaniu pojedynczej pozycji daje stratę na poziomie portfela ok. 2% (oczywiście w przypadku mniej płynnych papierów trzeba się liczyć z pewnym poślizgiem i stratą nawet 30-40% na jednej pozycji). Czasami SL ustawiam ciaśniej, w miejscu istotnego wsparcia, a czasami pozbywam się papierów zanim zaczną one tracić, jeżeli wystąpią jakieś niekorzystne czynniki fundamentalne. Wydaje mi się, że to mimo wszystko mniej kłopotliwe i tańsze rozwiązanie niż stosowanie protective put-ów.

    O ile nie mam problemów z zarządzaniem ryzykiem poszczególnych pozycji, to nie wiem w jaki sposób ogarnąć ryzyko systematyczne (rynkowe), a w szczególności zabezpieczyć się przed sytuacjami, z którymi mieliśmy do czynienia w 2008 i 2011 roku i innymi "czarnymi łabędziami". Dlatego, jeżeli znajdziesz czas i będziesz miał ochotę, byłbym bardzo wdzięczny za podsunięcie kilku pomysłów w jednym z kolejnych wpisów.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. A propos certyfikatów Reiffeisena i ING, myślałem kiedyś, żeby zamiast stop lossów, które wymuszają sprzedaż instrumentu bazowego, wykorzystać kontrakty CFD na akcje (lub podobne instrumenty). Po przekroczeniu pewnego progu na instrumencie bazowym, uruchamiana byłaby pozycja odwrotna na kontrakcie CFD. Dzięki temu zamykamy stratę, ale nie pozbywamy się instrumentu bazowego. Pytanie tylko po co? Po pierwsze, nie wywołuje to żadnych efektów podatkowych, w przypadku gdy akcje nam wcześniej urosły i zarobiliśmy pomimo spadku wymuszającego sprzedaż instrumentu. Po drugie, można spokojnie czekać i obserwować co dalej będzie się działo na rynku, a w tym czasie będziemy mogli chociażby zainkasować dywidendę. Nie testowałem tej strategii, więc nie wiem jak to wygląda w praktyce. Niestety większość platform jakim się przyglądałem, nie ma zbyt dużej oferty na akcyjne CFD (najlepsza jest chyba w Saxo Banku), nie wspominając już o CFD na akcjach z GPW :/

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmm, ryzyko systematyczne jest z definicji niedywersyfikowalne. Tyle definicje które nie nadążają za rzeczywistością. Najlepszym zabezpieczeniem przed "koniunkturą" jest nabycie opcji PUT na indeks o ile zgadza się wolumen Twojego portfela i beta (a więc jeżeli masz inne spółki niż te, które wchodzą w skład w20, to beta powie Ci, jak dokładnie Twój portfel naśladuje ruchy W20). Koszt rocznego zabezpieczenia powinien być równy mniej więcej wysokości przewidywanej stopy dywidendy - i to by się zgadzało - czerwcowy put na 2300 kosztuje ok 150 pktów czyli 6.5% wart. indeksu. Dzięki temu masz zerową ekspozycję na spadki (ale "oddajesz" dywidendę) i pełną ekspozycję na wzrosty. Tyle tylko, że czysty wzrost Wigu 20 w okresie 02.01.2001-25.07.2013 to zaledwie 1.6% r/r (ok 23%). Minus prowizje za zakup opcji rok do roku. Typowy hedge zazwyczaj spowoduje, że w pozytywnych warunkach będziesz zarabiał mniej.

    Natomiast strategia z CFD nie zadziała ponieważ zajmując pozycję krótką na CFD w momencie ustalenia prawa do dywidendy zostaniesz obciążony swapem równym pełnej dywidendzie (a co gorsza przy longu na akcjach dywidendę dostajesz dopiero po jakimś czasie minus oczywiście podatek)

    OdpowiedzUsuń
  13. Co do CFD, racja.

    Jeżeli chodzi o opcje PUT, rozważałem dwie strategie. Pierwsza to całkowita rezygnacja z trailing stopów i zabezpieczenie całego portfela opcjami na WIG20 po przeskalowaniu o odpowiednią wartość bety (w tej chwili mój portfel bardziej naśladuje sWIG80) ze strike-iem 10-15% poniżej aktualnej wartości indeksu. Przy mojej awersji do ryzyka koszt takiego PUT-a byłby do przełknięcia.

    Druga strategia to pozostanie przy trailing stopach i dokupowanie w dogodnych momentach (w okresach silnych wzrostów) opcji PUT będących (deep) OTM. Nie jest to może hedging w ścisłym sensie, ale w okresach silnych spadków, po uruchomieniu stop lossów, sprzedaż takiej opcji pozwoliłaby pokryć przynajmniej część strat. Niewątpliwym plusem takiego rozwiązania jest jego niski koszt.

    Póki co nie jestem w 100% przekonany do żadnej z tych strategii, ale pierwsza wydaje mi się lepsza, chociażby dlatego, że przy podejmowaniu decyzji o ewentualnej sprzedaży akcji, kierowałbym się raczej czynnikami fundamentalnymi niż procentowymi poziomami SL.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeżeli jesteś bardziej zaawansowanym użytkownikiem opcji, to możesz spróbować back spread na putach. Składa się z 3 opcji - sprzedajesz jedną po cenie wyższej oraz kupujesz dwie po cenie niższej. W zależności od tego, jak Ci się premie ułożą, to wynik na wzrostach będzie lepszy od pojedynczego puta, słabszy w momencie średnich i słabych spadków i lepszy przy dużych spadkach. W zależności od strajków strategia może być zerokosztowa albo nawet na lekkim plusie na starcie.

    OdpowiedzUsuń
  15. tak swoją drogą nie boicie się topnięcia na rynku Amerykańskim ? FED przykręci kurek i czuje że się skończy sielanka:)

    OdpowiedzUsuń
  16. @Anonimowy

    Z tym przykręceniem kurka może być różnie. Niektórzy ekonomiści twierdzą, że zakończenie luzowania będzie oznaczało, że gospodarka jest w stanie rozwijać się bez dodatkowej kroplówki ze strony FED-u, a dla giełdy, w długim terminie, to dobry znak.

    Oczywiście, każdy rozsądny inwestor musi liczyć się z możliwością wystąpienia tąpnięcia, stąd też poruszyłem temat hedgingu.


    @Bartek

    Strategia wygląda naprawdę ciekawie, ale w najgorszym scenariuszu może dać nieźle po kieszeni. Generalnie im większa rozpiętość między strajkami tym większa maksymalna strata (i większa nadwyżka na początku). Jeżeli kupimy dwie opcje PUT ze strajkiem 2200 (@ 1285.50 zł za opcję) i sprzedamy jedną ze strajkiem 2300 (@1763.35 zł za opcję), w najgorszym scenariuszu stracimy ok. 1800 zł (chyba, że coś źle policzyłem). Co przy wielkości portfela na poziomie ok 23 000 zł (dobrze skorelowanego z WIG20) stanowi ok. 7.8%, a to już sporo.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  18. @Anonimowy,

    nie martwi mnie to - odpowiedź masz w najnowszym wpisie :)

    @Zbigi,

    o ile patrzę na premie, które podałeś, to na starcie jesteś na minus ok 807 pln dodatkowo między 2200, a 2300 tracisz 10 pln za każdy punkt, więc max strata faktycznie wynosi ok 1800pln. Nie wiem, jaką serię wybrałeś, ale na czerwcowej zapłaciłbyś za samego puta 1500 więc w przypadku back spreadu w najgorszym scenariuszu jesteś o 300 pln bardziej utopiony. Tyle, że to tylko w scenariuszu gdy indeks zakończy dzień na 2200. Zakładając jednak, że indeks może się poruszyć w ciągu roku o +/- 20% każdy punkt w tym przedziale (1840 - 2760 jest równie prawdopodobny, to:
    1) w przedziale (2265; 2760> back spread oferuje wynik lepszy o 700 PLN
    2) w przedziale <1840; 2265) put jest lepszy o 1300 PLN

    Niestety moim zdaniem ciężko jest się w przyjemny sposób zabezpieczać przy portfelu jednej zmiennej (kurs akcji). Przynajmniej ja innego pomysłu nie mam. Przemyśliwuję nad tym wpisem o moim podejściu, ale muszę go skompresować więc pewnie pojawi się w przyszłym tygodniu

    OdpowiedzUsuń
  19. @Bartek
    Możemy spotkać się w Wawie na browara.
    Co do ceny trunku, to się nie przejmuj, ja jestem prosty chłopak z klasy niższej więc zwykłe piwo krajowej produkcji (a staram się takową popierać o ile jest to możliwe :) ) w zupełności wystarczy. Daj znać jak będziesz.

    OdpowiedzUsuń
  20. @Greg,

    odezwij się do mnie na blogowego maila (lazy.share(at)gmail.com) żebym wiedział gdzie mam pisać :)

    OdpowiedzUsuń